Kiedy na studiach siedziałam na zajęciach z pedagogiki nie myślałam, że moje nabyte na najstarszej uczelni skille wykorzystam podczas warsztatów kulinarnych. Ale opłaciło się posłuchać mądrzejszych i zapamiętać kilka dobrych rad. Dzięki temu chyba wszyscy mogli poczuć się dobrze na mięsnych warsztatach, które poprowadziłam wraz Pawłem z Pastrami Deli.
Stacje kuchenne odpaliliśmy do testów już w południe, potestowaliśmy blendery, naostrzyliśmy noże i warsztaty zaczęliśmy kilka chwil po 16. Plan był mocno napięty, wiele produktów czekało na pokrojenie, wymieszanie, upieczenie, usmażenie, zatem od razu zabraliśmy się do pracy. Żeby pracowało się łatwiej i komunikacja przebiegała bez zakłóceń wszyscy przywdziali fartuchy z imionami, wypili kilka lampek wina i podzielili się na cztery grupy. I się zaczęło…
Pierwsze kroki to nastawienie pastrami na parowanie (tj. gotowanie na parze w odpowiedni sposób) i opalenie nad ogniem bakłażanów, które były głównym składnikiem pasty babaghanoush z dodatkiem tahiny, czosnku, chilli i pietruszki. Ledwo udało się odstawić je do schłodzenia, bo palce i kawałki macy lądowały w miskach z zawrotną prędkością. To był smaczny wstęp do reszty dań. Od bliskowschodniej pasty przeszliśmy do przygotowania nowojorskich, puszystych serników. Podczas gdy te się już wygrzewały w piekarniku, przygotowaliśmy hash – śniadaniowe danie na kaca 😉
Mój przepis na hash znajdziecie tutaj.
Hash to danie, które polega na usmażeniu posiekanych warzyw i mięsa z przyprawami. W naszym przypadku był to hash warzywny z pastrami i sadzonym jajkiem, które zastąpiło sos. Żeby było naprawdę dobre, pamiętajcie o usmażeniu ziemniaków na złoto. Takim chrupiącym, aromatycznym kawałeczkom przecież nie da się oprzeć, prawda?
Jak już pojedliśmy, przyszedł czas na ukręcenie dressingu rosyjskiego do kanapki Reuben. Sos powstał na bazie majonezu i keczupu z dodatkiem sosu Worchestershire, chrzanu i chilli. Jedwabisty, lekko ostry, lekko słodki sos wylądował na opieczonym chlebie ze stopionym serem i grubymi plastrami ciepłego pastrami oraz górą kapusty.
Mój przepis na dressing rosyjski znajdziecie tutaj.
Nowojorska kanapka sprawiła, że wszyscy zaniemówili. Jedliśmy i jedliśmy, aż talerze nie były puste. Dopiero wtedy wróciliśmy do rozmowy. No chyba oznaczało to tylko jedno.
Na deser pokroiliśmy serniki, które jeszcze były lekko ciepłe i kremowe. Polewa z kwaśnej śmietany doprawionej sokiem z limonki zrobiła szał, świetnie równoważyła lekką słodycz masy. Bomba!
Jeśli nadaj zastanawiacie się, co łączyło te dania już wyjaśniam. Podczas tych warsztatów odbyliśmy podróż z Bliskiego Wschodu, skąd wywodzi się pastrami i babaghanoush do Nowego Jorku, gdzie się zadomowiło i polubiło z serowym deserem. Była to ciekawa przygoda pokazująca jak jedzenie wędruje po świecie, jak zmieniają się trendy, gdzie rodzą się najlepsze kulinarne pomysły.
Uczestnikom warsztatów, od których biła dobra energia i miłość do gotowania bardzo dziękuję za wspólne spędzenie czasu. To podstawa do tworzenia świetnych dań, tak trzymajcie! Dzięki wielkie za pyszną zabawę, dużo mądrych pytań i rewelacyjny humor. Przychodźcie, piszcie, dzwońcie po więcej!
Dodaj komentarz