Lato w środku zimy jest możliwe. A właściwie to toskańskie lato w Polsce. Wszystko dzięki włoskim dobrodziejstwom, jakie oferują aktualnie Delikatesy Alma.
Spośród mięsnych przysmaków obecnych w Almie i pochodzących prosto z Toskanii wybrałam lardo. Nazwa brzmi troszkę tajemniczo, ale to nic innego jak… polska słonina. Niestety, myli się ten, kto myśli, że to produkt nie warty uwagi. O lardo pisałam przy okazji komponowania deski wędlin i wiem, że ten przysmak cenią najwięksi smakosze.
Lardo jest naprawdę wyjątkowo pieczołowicie przygotowywaną słoniną. Od stuleci wytwarza się je w wioseczce o wdzięcznej nazwie Colonnata, położonej w Toskanii. Co więcej lardo di Colonnata znajduje się na liście produktów tradycyjnych w tym regionie oraz od 2004 roku posiada oznaczenie PGI (Chronione Pochodzenie Geograficzne). Innym cenionym lardo jest lardo di Arnad, to z Doliny Aosty, które posiada oznaczenie PDO (ChNP, tj. Chroniona Nazwa Pochodzenia), przyznawane produktom wytwarzanym w konkretnym regionie lub miejscu. Równie świetne, co to z Colonnaty.
Słonina na lardo jest solona, nacierana dużą ilością przypraw takich jak czarny pieprz, rozmaryn, czosnek, cynamon, anyż, gałka muszkatołowa, goździki, kolendra, jałowiec oraz marynowana w białym winie. Włoska słonina, krojona na ultracienkie plasterki świetnie sprawdza się jako składnik kanapek na zimno i ciepło, przekąsek z dodatkiem miodu i ciemnego pieczywa. Świetna jest z białym winem (dla wprawnego podniebienia czuć wówczas ciągłość między winem wykorzystywanym do marynowania, a tym popijanym podczas smakowania lardo). Jak widać zatem, ladro to nie taka zwykła słonina, ale elegancki przysmak serwowany w formie bardzo cienkich, niemalże przezroczystych plasterków.
Cały proces produkcji lardo nie jest skomplikowany, ale wymaga po pierwsze ogromnej ilości czasu (ok. 6 miesięcy), jak i odpowiednich przyrządów (kadzie z drobnoziarnistego marmuru) oraz właściwych warunków atmosferycznych (umiarkowana wilgotność powietrza i temperatura). Wszystko to składa się na wyjątkowy produkt, jakim jest lardo. Aromatyczne, miękkie, wręcz maślane, słodkawe i ziołowe jednocześnie. To wspaniały składnik wielu dań, ale najlepiej jeść po prostu z pieczywem lub odpowiednio dobranym winem.
Ja przygotowałam tosty z ostrym jarmużem, cieniutkimi plasterkami lardo, cienkimi plastrami sera z dodatkiem trufli oraz jajkiem przygotowanym na sposób benedyktyński, czyli jajkiem w koszulce. Wierzcie mi, to było coś wspaniałego! Smaki tak się uzupełniły, że w efekcie powstało danie godne kolacji w lokalu z gwiazdkami Michelin 😉 I wiecie co? Chyba nie ma w tym przesady, bo jedząc gotowy tost aż zakrzyknęłam z radości. Radości, która wypływała ze środka, wypełniała mnie po brzegi. Naprawdę, czegoś takiego nie jadłam dawno. Jak tylko będziecie mieć możliwość kupienia świeżego lardo nie wahajcie się ani sekundy. To grzechu warty składnik, który pokaże wam, jak powinno smakować wyśmienite jedzenie.
- pszenne pieczywo tostowe
- ser z dodatkiem trufli
- masło
- lardo z Toskanii
- jarmuż
- papryczka pepperoncino
- pieprz
- sól
- jaja
- ocet
- Na patelni połóż 2 plastry lardo. Rozgrzej porządnie i wrzuć umyty i pokrojony w paseczki jarmuż. Dodaj pokruszoną, suszoną papryczkę pepperoncino i posól. Posmaż ok. 3 minuty i odstaw.
- Pieczywo posmaruj delikatnie masłem i umieść w tosterze.
- Na gotowym toście połóż jarmuż, pokrojone w bardzo cienkie plasterki lardo i ser.
- W garnku zagotuj wodę i dodaj 1 łyżkę octu. Jajko wbij do miseczki. Kiedy woda zagotuje się delikatnie wlej jajko uważając, aby się nie rozlało. Zmniejsz ogień i gotuj ok. 3 minut. Wyjmij łyżką cedzakową i odłóż na ręcznik papierowy, aby wchłonął wilgoć.
- Jajko umieść na toście. Całość posyp grubo mielonym czarnym pieprzem.
Dodaj komentarz