Jak jest zimno to trzeba się rozgrzewać i jeść dobrze. No i ja tak robię. Oglądając program podróżniczo-kulinarny trafiłam na przepis, który od razu wypróbowałam następnego dnia. Locro – sycąca zupa z mięsem. O tak!.
Le locro to nazwa argentyńskiej potrawy, ale znaleźć ją można też w Boliwii, Peru i Ekwadorze. Tradycyjne locro zawiera specyficzną odmianę ziemniaków, zwaną „papa chola”, które dają niepowtarzalny smak, ale trudno dostać je poza rodzinymi regionami.
Podstawowymi składnikami jest fasola, kukurydza, warzywa i mięso. Nie ma jednak stałego przepisu na locro. Ilu kucharzy, tyle pomysłów. Każdy używa innego rodzaju mięsa, innych warzyw i inaczej doprawia to danie. Także jeśli nie macie któregoś ze składników możecie je zastąpić innym lub po prostu pominąć. Też będzie dobre.
Locro to typowo zimowa zupa i w jej rodzimych krajach serwowana jest właśnie głównie o tej porze roku. Jej tradycyjne przygotowywanie trwa i trwa, a członkowie rodzin zbierają się na wielkie gotowanie. Potem wszyscy zasiadają do stołu i cieszą się ciepłem, smakiem i wspólnymi rozmowami.
Ja użyłam składników, dzięki którym znacznie skrócicie czas gotowania, ale to nie znaczy, żebyście nie zapraszali rodziny. Wręcz przeciwnie. To zupa, która właśnie idealnie nadaje się do jedzenia w towarzystwie. Możecie postawić też ostry sos, tak jak robią to Argentyńczycy, i dodawać po trochu uzyskując pożądaną ostrość potrawy.
W zależności od regionu używa się różnego mięsa i podrobów, m.in. flaków. Można wykorzystać wołowinę (polecam osso buco) lub wieprzowinę (łopatka, karczek), boczek oraz chorizo do dodania pikanterii. Ja zrobiłam locro wieprzowe w stu procentach, ale smakowało świetnie. No i zrobiło się dzięki temu szybciej.
Jeśli choć na chwilę chcecie przenieść się do Ameryki Południowej koniecznie spróbujcie tej zupy. Jeśli zostanie coś po długiej, treściwej kolacji możecie zabrać na drugi dzień do pracy. Nie dość, że nabierze więcej smaku to apetycznie pachnie i łatwo się odgrzewa.
- 30dag łopatki wieprzowej
- 30dag boczku surowego
- 1 puszka białej fasoli
- 1 puszka kukurydzy
- 1 duża cebula
- 4 ząbki czosnku
- 1 puszka pomidorów pelati
- 1 litr wody
- 2 łyżki masła
- 3 łyżeczki papryki słodkiej
- 2 łyżeczki papryki ostrej
- 2 łyżeczki papryki wędzonej
- 1 papryczka chilli
- 2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki kuminu
- 5 liści laurowych
- 2 łyżeczki ziela angielskiego
- Łopatkę zmiel i podsmaż w garnku na maśle z dodatkiem papryki słodkiej, chilli, cynamonu, kuminu, soli i pieprzu.
- Zmiel boczek i cebulę, dodaj paprykę ostrą i wędzoną. Dodaj do garnka i wlej wodę. Dorzuć liście laurowe i ziele angielskie.
- Dodaj kukurydzę i fasolę. Wymieszaj i gotuj na małym ogniu pod przykryciem przez około 30 minut.
- Dodaj pomidory i gotuj jeszcze ok. 5 minut.
- Spróbuj i reguluj gęstość zupy. Nie powinna być wodnista, ale treściwa. Jeśli jest za mało wody, dolej więcej, wymieszaj i podgotuj jeszcze 5 minut, aby składniki się połączyły. Sprawdź smak i jeśli potrzebujesz, dodaj więcej przypraw. Powtarzaj aż do uzyskania pożądanej konsystencji i smaku.
- Podawaj z pieczywem i ostrym sosem.
Kilka dni temu jedliśmy w Argentynie zupę locro, wtedy było jeszcze lato. Udało nam się spróbować jej w zwykłym argentyńskim domu i jej głównym, bazowym składnikiem była dynia (ale trochę inny typ niż ten, którego używa się w Polsce). Warto zatem oprócz ziemniaków (lub zamiast) wypróbować dynię! A dodatkowo wrzucić do niej ser, który się w niej rozpuści 😉 Polecamy taki wariant, jest dość popularny 🙂
Wow, ale super, że mówisz 🙂 Oczywiście, spróbuję i takiej wersji! Pozdrawiam serdecznie.