Tam jeszcze nie byłam. O Australii myślę często, zwłaszcza po spotkaniu z Julią, autorką bloga Where’s Juli + Sam. Gdyby tylko ilość urlopu chciała się powiększać bez końca…
Ale nie można chyba mieć wszystkiego 🙂 Jednak coś we mnie z tej myśli o Australii pozostało, bo przyciągnęłam wspaniałe wydarzenie – australijskie spotkanie z australijskim jedzeniem… w Krakowie. Organizatorem był Jacob’s Creek – marka australijskich win produkowanych w trzech miejscach: Barossa Valley, Adelaide Hills i Coonavarra.
W spotkaniu wzięło 20 osób, wspólnie zjedliśmy świetną kolację w rewelacyjnej restauracji STóŁ, próbowaliśmy win, wielu win i rozmawialiśmy do późna, oczywiście o jedzeniu, ale zdążyliśmy też poruszyć wiele bliskich mu tematów.
Kolacja była świetna. Dwudaniowe menu i deser, a do tego różne wina. Ponieważ w kolacji brał udział Wojtek Cyran – sommelier marki, była okazja do rozmowy i testowania najlepszych win. Najciekawszym punktem spotkania było porównywanie win i dobieranie ich samodzielnie do potraw.
Do każdej pozycji z menu zaserwowano po dwa wina i to do gości należało dokonanie wyboru, i wskazanie tego wina, której najlepiej komponuje się z potrawą.
Na przywitanie, jako aperitif, podane zostało wino Chardonnay Pinot Noir. Lekkie, przyjemne, delikatnie musujące. Idealne na przełamanie dystansu i przekroczenie progu. Polecam na wszystkie przyjęcia.
Przystawka – placuszki z fasoli/ marynowany łosoś / kalmary / damper podana została z Sauvignon Blanc i Chardonnay Reserve. Do tego lekkiego dania pasowały oba, ale właśnie dopiero takie porównanie ujawniło różnice, zarówno w smaku wina, jak i potrawy. Wybrałam Chardonnay Reserve.
Danie główne – polędwiczka ze strusia/ soczewica z kardamonem/ sos z orzechów macadamia/ kukurydza z trawą cytrynową podane zostało z Shiraz Cabernet i Shiraz Reserve. Polędwica ze strusia była moim odkryciem. Mięso cudownie delikatne, w strukturze przypominające polędwicę wołową, ale bardziej subtelne w smaku. Polecam! Do strusia wybrałam Shiraz Reserve, zdecydowane, eleganckie wino solidnie podkreślające smak mięsa.
Do deseru – pavlova z owocami, podane zostało Moscato. Przyjemne, jednak dla mnie lekko za słodkie. Chętnie podałabym je z wodą gazowaną i cytrusami. Wiem, że świetnie pasuje do ostrych dań kuchni tajskiej. Może to jest sposób na Moscato!
Podsumowując, kolacja była świetna, wina trafione, miejsce klimatyczne, ludzie wspaniali. No i tak stworzyliśmy Our Table. Takiego, bogatego w dobre, szczere dania i wino bez zbędnych ozdobników wam życzę. Róbcie swoje stoły, jedzcie, pijcie, rozmawiajcie przy nich i przede wszystkim świetnie się bawcie.
Dodaj komentarz