Spontaniczny weekend we Lwowie okazał się doskonałym pomysłem. To miasto zachwyciło mnie swoją otwartością, europejskim charakterem i cudowną architekturą, ale przede wszystkim niezwykle smacznym i różnorodnym jedzeniem.
Lwów zawsze przyciągał mnie swoją tajemniczością. Tym razem w końcu udało mi się to sprawdzić na własnej skórze i jestem pod ogromnym wrażeniem. Przede wszystkim miło było spotkać w nim wielu Polaków. Na każdym kroku dało się słyszeć rodzimy język, a kelnerzy w restauracjach i sprzedawcy w sklepach często mówili płynnie po polsku. Bardzo żal, że Lwów nie należy do Polski, bo mógłby stać się kolejnym ośrodkiem kulturalnym naszego kraju.
Miasto przypomina mi nieco Lublin i Kraków – zadbany rynek, artystyczne dzielnice, galerie sztuki i mnóstwo kościołów. Ważnym miejscem jest też niezwykle piękna Opera i otaczający ją plac z ogromnymi fontannami, przechodzący płynnie w deptak wcinający się w bujny park porośnięty starymi drzewami. Wzdłuż deptaku stało mnóstwo maleńkich straganów oferujących rękodzieło, lokalne smakołyki, takie jak miody, wędliny, sery, kawę czy słodycze. Co nie co oczywiście spróbowaliśmy. Nie dało się inaczej, bo aromaty dochodziły zewsząd.
Oto moja lista rzeczy, dla których warto odwiedzić Lwów.
JEDZENIE
Strudel
Aby zjeść pyszny strudel z jabłkami i sosem waniliowym lub gruszkami i sosem wiśniowym polecam wybrać się do bardzo przytulnej knajpki z tradycjami tuż obok rynku o nazwie Strudel House. Ta restauracyjka oferuje strudel w kilku odsłonach – na słodko i wytrawnie. Do tego pyszna kawa i deser zaliczony.
Banosz
Ta ukraińska potrawa skradła moje serce i podniebienie. Przygotowywana jest z mąki kukurydzianej i śmietany, a dodaje się do niej świeżą bryndzę i skwarki lub grzyby i posypuje koperkiem. Ja otrzymałam banosz jeszcze gorący na żeliwnej patelence z chipsem serowym. Mam plan opracować przepis na to pyszne danie, bo już wiem, że szybko o nim nie zapomnę.
Ostrygi
Przechadzając się ulicami Lwowa trafiliśmy na seafood w wersji fast – najpyszniejsze na świecie ostrygi. Przed wejściem do eleganckiej restauracji (przy ul. Serbskiej po prawej stronie idąc od rynku) stał mały bar z ogromną paterą pełną lodu i ostryg. Nie mogliśmy się powstrzymać i powiem szczerze, że lepszych ostryg nie jadłam w życiu. Kelnerka otwierała je sprawnie na oczach kupujących. Zachwyciliśmy się ich świeżością i wspaniałym smakiem. Wszak Ukraina, nie wszyscy o tym pamiętają, ma dostęp do morza.
Świńskie uszy
Egzotyka, że hej! Na wędzone świńskie uszy trafiliśmy w menu knajpki o wdzięcznej nazwie Kumpel. Cóż mogę o nich powiedzieć? Są bardzo smaczne, ale dla mnie ich żelowa, lekko gumowa konsystencja była nie do przejścia. Po prostu nie lubię galaretek, żelków i tego typu produktów. Uszy były podane z bagietką i sosami. Generalnie polecam spróbować.
Bułka serowa
Długa bułeczka wykonana z bardzo delikatnego ciasta wypełnionego rozpuszczonym, ciągnącym się serem. Według mnie mogła to być bryndza, ale pewności nie mam. Bułeczka była lekko przypieczona z zewnątrz, ale puszysta i elastyczna w środku. Były też wersje bez sera. Znalazłam je na deptaku odchodzącego od Opery na jednym ze straganów.
PICIE
Ukraina słynie z dobrej jakości alkoholu. To powszechnie wiadome. I nie myślę tylko o mocnych trunkach. Przekonałam się o tym sama podczas pieszej wycieczki po Lwowie. Zobaczcie, co znalazłam.
Piwo
Teatr Piwa Prawda
Złoty napój pojawiał się niemalże na każdym kroku – w barach, restauracjach, piwiarniach i sklepach. Pierwszym miejscem, które zachwyciło mnie oryginalnym podejściem do tematu był Teatr Piwa Prawda z własnym minibrowarem, który mieści się na Rynku Głównym. W trzypoziomowym lokalu urządzonym w industrialnym stylu sprzedawano różne rodzaje piw z bardzo odważnymi etykietami. Są tam piwa w dwóch pojemnościach – małe z kapslem i duże z korkiem jak od wina musującego.
W lokalu widać polityczny wydźwięk z przymrużeniem oka. Każde piwo, a jest ich dziesięć rodzajów, ma inną etykietę. Można znaleźć takie z Barackiem Obamą o nazwie Obama Hope (stout), Angelą Merkel o nazwie Frau Ribbentrop (witbier) i Putinem o nazwie Putin Huilo (ale). Etykietka z nagim Putinem, na którego kolanach siedzi premier Dmitrij Miedwiediew, wzbudzała w obecnych wiele radości. Jako ciekawostkę powiem wam, że na ulicach Lwowa z łatwością można było znaleźć też inne produkty ośmieszające Putina, np. papier toaletowy i wycieraczki z jego podobizną.
Wracając do Teatru Piwa, dodam, że poza możliwością zrobienia zakupów (piwo, gadżety), w restauracji mieszczącej się na pierwszym piętrze i w ogródku można zjeść i napić się lokalnego piwa. Całe miejsce jest znakomicie przygotowane, obsługa bardzo pomocna i z łatwością komunikująca się zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia.
Kumpel
W restauracji Kumpel trafiłam na kolejny minibrowar. Tam dodatkową atrakcją jest złote popiersie kobiety z kranikiem. Cała zabawa polega na tym, aby pocierać piersi z sensorami w odpowiedni sposób i napełnić małą szklankę darmowym piwem. Oczywiście pełnowymiarowy kufel można zamówić z karty.
Mocne alkohole
Nie, nie będzie o wódce. Tym razem przedstawiam Wam niesamowite miejsce z nalewkami w smakach, jakich się nie spodziewacie. Przypadkiem weszliśmy do małego sklepiku, w którym pełno było półek z pięknymi butelkami wypełnionymi bardziej i mniej mocnymi nalewkami. Można znaleźć tam alkohole o ciekawych smakach m.in. wędzonej śliwki, gruszki, chrzanu, buraka, dyni, miodu z pieprzem. Poza tymi wyszukanymi oczywiście są też standardowe, owocowe, jakie znamy z Polski, np. truskawkowe, wiśniowe, malinowe, owoców leśnych itd. Uprzejma obsługa częstuje małymi łyczkami i pozwala wybrać najlepsze smaki. Można tam znaleźć nalewki o mocy 27%, 38% i 40% oraz jedną, ziołową o mocy 50%.
Kawa
We Lwowie niemalże na każdym kroku można wypić gorącą, aromatyczną kawę, np. sprzedawaną z roweru ustawionego na samym Rynku Głównym. Parzona na miejscu, aromatyczna i bardzo smaczna w wybranej przez siebie wielkości. Fajny pomysł na szybkie dodanie sobie energii podczas spaceru.
W wielu kawiarenkach można wypić też kawę w stylu ormiańskim, parzoną w tygielku ustawionym na gorącym piasku. Niestety, nie starczyło mi czasu, aby jej skosztować, ale sprzęty do parzenia widziałam w wielu kawiarenkach.
Jeśli interesuje was sposób produkcji kawy możecie wybrać się do Manufaktury Kawy mieszczącej się także na Rynku Głównym. Można tam zobaczyć wiele urządzeń do wypalania i transportu kawy, ogromne jutowe worki z kawą oraz zrobić zakupy w kameralnym sklepiku oraz napić się kawy w maleńkiej części kawiarnianej.
Drinki
Będąc we Lwowie na dłużej (lub nie będąc kierowcą) można testować lokalne alkohole. Ciekawym miejscem wydaje się Gasova Lampa – miejsce, w którym można ponoć smacznie zjeść i napić się mocnych trunków w różnych kolorach z… laboratoryjnych menzurek. Knajpka jest ukłonem dla Ignacego Łukasiewicza, który w XIX wieku oświetlił lampami naftowymi jedną z lwowskich aptek. Przy wejściu gości wita pan ubrany w strój z tamtej epoki, a nad głowami wiszą liny z dziesiątkami starych naftowych lamp. Wszystko świetnie prezentuje się i przyciąga gości z ulicy. Niestety, miejsce jest mocno oblegane i warto zatroszczyć się o rezerwację.
Byliście kiedyś we Lwowie? Jakich potraw i napojów próbowaliście? Polecam wybrać się tam na dłużej i zajrzeć do Opery. Bilety są naprawdę niedrogie, a repertuar szeroki i atrakcyjny. Dajcie znać co sądzicie o zielonej Ukrainie i czy chcielibyście pojechać do Lwowa.
Dodaj komentarz